piątek, 30 listopada 2012

Prolog.

Wszedłem do domu, i pierwsze co zrobiłem , poza rzuceniem "cześć" w stronę chłopaków, to wyjęcie z lodówki puszki Pepsi. Wróciłem z napojem do salonu, gdzie moi przyjaciele urządzili sobie maraton filmowy. Usiadłem na wolnym fotelu, popijając Pepsi, dołączyłem się do oglądania. Dopiero po paru minutach cos mnie tkneło. Czegoś brakowało... Ale czego ? Rozejrzałem się po pokoju. Dokładnie przyjrzałem chłopakom, a oni posłali mi dziwne spojrzenia. "Wszystko dobrze, Zayn?"- Wyrwał mnie z transu głos Liam. Kiwnąłem głową, zapewniając że jest O.K. Po chwili wróciłem do oglądania filmu.
-No tak ! - wrzasnąłem na cały pokój, i lekko uderzyłem się w czoło. -Gdzie Niall ? - spytałem reszty.
-Jak zwykle u siebie. - odpowiedział Harry... Ale.. "Jak zwykle" ?! Nie. Coś nie tak ! On zawsze siedział z nami, nabijając się z aktorów, lub tekstów. Już wiem czego mi brakowało. Jego śmiechu.
Odłożyłem napój na niską ławę, i udałem się na górę. Mijając któres drzwi z kolei, usłyszałem delikatne dżwieki gitary. Podeszłem do prostokąta zza którego wydobywała się muzyka. Delikatnie uchyliłem, nie wchodząc do środka.

Give me love like her 

'Cause lately I've been waking up alone 


Paint splattered teardrops on my shirt


Told you I'd let them go


And that I'll fight my corner

Maybe tonight I'll call ya


After my blood turns into alcohol


No I just wanna hold ya.



Give a little time to me, or burn this out


We'll play hide and seek to turn this around


And all I want is the taste that your lips allow



My, my, my, my, oh give me love



Przez chwilę myślałam, że to gra anioł. Tak. ten głos i ta muzyka były jak grane przez anioła. Dopiero teraz odwazyłem się zapukać. Nikt nie odpowiedział. Powtórzyłem czynność, lecz zero reakcji. Lekko zmartwiony wszedłem do środka. Tyłem do drzwi, na brzegu łóżka, w dodatku bez koszulki, siedział mój bliski przyjaciel. Chyba był najblizszy mojemu sercu z całego zespołu. Podszedłem, i dosiadłem sie do blondyna. Nie raczył mnie krótkim spojrzeniem. Dalej był zapatrzony w lekko poruszającą się firankę, pod wpływem wiatru. "Wszystko dobrze ?" - spytałem po chwili ciszy, która nie była krępująca. Wręcz przeciwnie. Napawaliśmy się nią. "Mhmm." - mruknął i znów zaczął coś brzdąkac na gitarze. Nie było to już ładne dżwieki przyjemne dla ucha, a wręcz przeciwnie. Przeklnął pod nosem. "Coś jest nie tak Nialler" - powiedziałem głośniej."Wszystko okey" powiedział, i znów spróbował coś zagrac, ale próba nie przyniosła pozytywnych efektów. "Nie mogę"- szepnął a z jego oka spłyeła łza, którą pod wpływem impulsu deliktanie starłem. Wtedy podniósł swoje śliczne, morskie ślipia, i spojrzał na mnie.